niedziela, 31 lipca 2011

Wakacji część trzecia...

Kiedy ja skakałem przez fale do dziadusia Adusia przyjechały cztery dziewczyny: babusia Ewusia, która wyjechała na długo, ciocia Mila i moje dwie siostry, Benia i Ajlinka. Rodzice postanowili więc, że zamiast do domu znad morza pojedziemy prosto do nich. i tak bawiłem u nich ostatnie dwa tygodnie wakacji. Było bardzo fajnie ale ja nadal nie wiem jak ja wytrzymałem z tyloma babami. Dziadku trzymaj się!!

Żebyś my się nie nudzili dziadek zbudował nam wielką huśtawkę, ciocia zamówiła piaskownicę a babcia nadmuchała lokomotywę z piłeczkami. Codziennie chodziliśmy na spacery na plac zabaw i na pocztę. Rodzice przywieźli moją hulajnogę i rower dla Beni więc uwierzcie, że czasu na nic nie mieliśmy.

 



A już jutro powrót do przedszkola. Już się nie mogę doczekać kiedy zobaczę Patryka, Panią Marysię, Panią Anię i Anetkę...

poniedziałek, 25 lipca 2011

... nad morzem

Po pierwszym tygodniu wakacji u babci Ewy i dziadka Mirka rodzice zabrali mnie nad morze. Pierwszy raz widziałem tyle wody, tyle fal i taką wielką piaskownicę. Było naprawdę fajnie. Mogłem bawić się w piasku, graliśmy w piłkę, biegaliśmy, kąpaliśmy się, skakaliśmy przez fale.
Razem z nami nad morze pojechała Olka (moja siostra) z rodzicami i babcia z dziadkiem. Mogliśmy razem rozrabiać i wariować. Poniżej relacja zdjęciowa:

Oto pierwsza reakcja na morze....


... później wodnym szaleństwom nie było końca...





Pogoda była różna, czasem trzeba było się cieplej ubierać... ale nic nie przeszkodziło w zabawie...







W przerwach między skakaniem przez fale a kopaniem dołków w piasku chodziliśmy na deptak. Było tam potwornie straszne drzewo, które mówiło coś dziwnego i mrugało oczami. Strasznie mocno się go bałem i bardzo mocno trzymałem się mamusi.



Był tez plac zabaw, na którym bawiliśmy się dopóki pan nie zaczął łapać dzieci które nie mają biletów :)


Moja ulubioną gra były młotki. Ale nie udało nam się pobić rekordu.


Wszyscy razem jeździliśmy tez do wielkiego parku z pałacem i do Muzeum Morskiego. Miał być tam pokaz delfinów ale i one pojechały na wakacje za granicę. Widzieliśmy tylko lwa morskiego (po prawej) i foczkę (po lewej) :D. 



A to obiad w wydaniu nadmorskim. Nigdy wcześniej nie zjadłem takiej wielkiej porcji frytek! Napoje też były bardzo orzeźwiające. Niektórzy pili ciemne piwo bezalkoholowe ;)





Po ciężkim dniu przychodził czas na zasłużony odpoczynek przy ulubionej bajce.


Tak fajnie było na wakacjach, że chętnie pojechałbym tam jeszcze raz!

Zapomniałbym... mamusia nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła mi zdjęcia na pamiątkę w babskiej bluzce... swoje wszystkie utopiłem w morzu...

Czyż nie jestem 1stuprocentowym aniołem??


niedziela, 24 lipca 2011

Wakacyjne przygody

Wakacje są idealną pora na podróże i poznawanie świata. Ja właśnie teraz mam wakacje i świetnie się na nich bawię. Mam tyle przygód, że teraz przez cały rok będę o nich opowiadał. Niestety nie mam jeszcze tych najważniejszych zdjęć, żeby pokazać kto przyjechał do mojej babci. Część osób już wie, że przyjechały dwie moje siostrzyczki Benia i Ajlinka. O nich opowiem trochę później, jak mi tatuś zgra zdjęcia. Wspomnę tylko tyle że z Benią grzecznie się razem bawimy i babcia prawie na nas nie krzyczy :)

Wakacje zaczęły mi się następnego dnia po zakończeniu roku przedszkolnego. Najpierw pojechałem do babci Ewy. Niestety nie mam zdjęć bo zawsze byliśmy bardzo zajęci i nie mieliśmy czasu na pstrykanie. Codziennie z babcią chodziliśmy na spacery, do sklepu na zakupu, bawiliśmy się i rysowaliśmy. Było bardzo fajnie.
W weekend i wieczorami po powrocie do domu codziennie wychodziłem z tatusiem na podwórko grać w piłkę albo czasami z mamusią na rower.





Czasami miałem okazję zapoznać się z fauną i florą mojej okolicy. Flora była najczęściej na kolanach po meczu z tatusiem, a faunę oglądałem z bliska zwłaszcza po deszczu  (zdjęcia poniżej).




Ciąg dalszy wakacyjnych przygód już wkrótce.

sobota, 2 lipca 2011

Warszawa da się lubić

Ostatnio byliśmy z rodzicami w Warszawie. To jest takie duże miasto do którego się długo jedzie. Jest tam bardzo dużo samochodów, które jadą bardzo wolno albo stoją. I są tam duże sklepy, w których mama nie pozwala biegać.
W Warszawie odwiedziłem moją siostrę. Ma już 2 lata i obchodziła urodziny. Niedługo będzie taka duża jak ja.
W sobotę zabrała nas na spacer na stare miasto. Było bardzo fajnie. Ganialiśmy gołębie, szukaliśmy balonów i drogi do samochodu. Dowiedziałem się co to jest pomnik, powstańcy, katarynka i syrenka. Widziałem nawet jak kręcą film "Czas honoru". Wszyscy mówili, że był tam znany aktor, który nazywa się Maciej Zakościelny ale ja go jeszcze nie znam.
Już nie mogę się doczekać  kiedy znowu pojedziemy do Warszawy.