Po pierwszym tygodniu wakacji u babci Ewy i dziadka Mirka rodzice zabrali mnie nad morze. Pierwszy raz widziałem tyle wody, tyle fal i taką wielką piaskownicę. Było naprawdę fajnie. Mogłem bawić się w piasku, graliśmy w piłkę, biegaliśmy, kąpaliśmy się, skakaliśmy przez fale.
Razem z nami nad morze pojechała Olka (moja siostra) z rodzicami i babcia z dziadkiem. Mogliśmy razem rozrabiać i wariować. Poniżej relacja zdjęciowa:
Oto pierwsza reakcja na morze....
... później wodnym szaleństwom nie było końca...
Pogoda była różna, czasem trzeba było się cieplej ubierać... ale nic nie przeszkodziło w zabawie...
W przerwach między skakaniem przez fale a kopaniem dołków w piasku chodziliśmy na deptak. Było tam potwornie straszne drzewo, które mówiło coś dziwnego i mrugało oczami. Strasznie mocno się go bałem i bardzo mocno trzymałem się mamusi.
Był tez plac zabaw, na którym bawiliśmy się dopóki pan nie zaczął łapać dzieci które nie mają biletów :)
Moja ulubioną gra były młotki. Ale nie udało nam się pobić rekordu.
Wszyscy razem jeździliśmy tez do wielkiego parku z pałacem i do Muzeum Morskiego. Miał być tam pokaz delfinów ale i one pojechały na wakacje za granicę. Widzieliśmy tylko lwa morskiego (po prawej) i foczkę (po lewej) :D.
A to obiad w wydaniu nadmorskim. Nigdy wcześniej nie zjadłem takiej wielkiej porcji frytek! Napoje też były bardzo orzeźwiające. Niektórzy pili ciemne piwo bezalkoholowe ;)
Po ciężkim dniu przychodził czas na zasłużony odpoczynek przy ulubionej bajce.
Tak fajnie było na wakacjach, że chętnie pojechałbym tam jeszcze raz!
Zapomniałbym... mamusia nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła mi zdjęcia na pamiątkę w babskiej bluzce... swoje wszystkie utopiłem w morzu...
Czyż nie jestem 1stuprocentowym aniołem??