Na miejsce dojechaliśmy autobusem. Bardzo mi się to podobało bo nie często mam taką okazję. Największą atrakcją festynu były oczywiście autobusy. Możecie mi wierzyć lub nie ale przez krótką chwilkę byłem nawet kierowcą jednego z nich.
Miałem okazję zbudować również swój własny autobus i ustawić na specjalnej makiecie naszego miasta.
Poza tym były różne gry i zabawy. Układałem puzzle, labirynt, odtwarzałem obrazek i ścigałem się z innymi dziećmi...
... na ślimaku...
Potem był spacer z moją ulubioną ciocią. Nazbieraliśmy dużo kolorowych liści i żołędzi ...
Niestety robiło się późno i musieliśmy wracać do domku.Próbowałem przekonać jakoś mamusię robiąc smutną, ale niestety nie dała się przekonać.
Żegnam piękną jesień... do zobaczenia za rok
Już odpisałam pod naszym postem, ale tu jeszcze raz napiszę. Bardzo się cieszę i jestem faktycznie zaskoczona, że nas odwiedzacie... Nigdy nie zostawiacie śladu... Bardzo podoba nam się Wasz nowy blog... Sami też musimy zmienić adres, bo nie mamy już miejsca. Zastanawiam się, gdzie założyć nowy blog - taki dla obu dziewczynek ;-)
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia, Amelka oglądała z ogromnym zainteresowaniem poczynania Omarka :-))) Już nie mogę się doczekać aż też będzie na tyle duża, że będą z nią mogła robić różne wycinanki, malować, coś tworzyć :-) Już teraz próbujemy, ale Małej jeszcze brak skupienia i dużo rzeczy chce zrobić całkiem po swojemu, co wiadomo, jak się kończy. Zazdroszczę Wam takich wypraw. Ja teraz jestem uziemiona, nawet nie mogę wyjść z Melą na spacer pozbierać kasztany:-((( Oby po porodzie mi się poprawiło... Jeszcze raz zapraszamy do nas, chociaż rzadko piszemy i pewnie to się nie zmieni w najbliższym czasie, to z bloga nie rezygnujemy póki co :-) Będziemy do Was na pewno zaglądać :-))) Buziaki dla Omarka :-*