poniedziałek, 11 marca 2013

Wirusy, kolki i inne nieszczęścia

Zawsze myślałem że kolka to taka mała kola którą kiedyś piła mama. Teraz kolka to takie coś przez co moja Aśka głośno płacze. Czasami bardzo głośno. Może to przez mamę bo jakby ciągle piła dużą kole to mała kolka nie dopadłaby Aśki.
Miała przyjść już wiosna, mieliśmy chodzić z Aśka na spacery. Ja uwielbiam pchać jej wózek. A tu znowu zimno. Dobrze że w przedszkolu sa chłopaki i można się bawić.
A opowiadałem wam, że razem z tatusiem złapaliśmy wirusa? Byliśmy chorzy i mama z Aśką musiały pojechać do babci. W domu więc mieliśmy chłopskie towarzystwo. Było fajnie z tatusiem. Graliśmy na komputerze, oglądaliśmy bajki i graliśmy w gry planszowe. Nie obyło sie tez bez kilku meczy piłkarskich w moim pokoju. Fajnie było.
A na koniec powiem wam że podobno Aśka rośnie jak na drożdżach, ale dla mnie ciągle jest taką małą dzidzią. Pomagam mamie nią się zajmować. Przykrywam kocykiem, podaje smoka i zabawiam jak marudzi a mama nie może się nią zająć. Fajna jest ta moja siostra.





2 komentarze:

  1. Jejku jaka ona już duża,a jaka śliczna,super ,że utrwalają się Wasze mocne piękne geny.Omarek będzie musieł się opiekować siostrą ,bo chłopaki na pewno będą za nią latać.A tak na poważnie,to śliczne macie te dzieciaczki i tu i w Turcji.Życzę aby się dobrze i zdrowo chowały.Moje dziecko też było śliczne od małego zawsze się cieszyłam jak go chwalono,ale dodawałam,że uroda to dodatek do całości i nie najważniejszy/ale zawsze miło posłuchać/Pozdrawiam Noneczka.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna ta Wasza malutka! Ona i Omar są bardzo podobni :) Pozdrawiam.

    P.S. Dotąd nie komentowałam tutaj, ale czasem wejdę, by coś poczytać :)

    OdpowiedzUsuń