Przyszła zima a my z niej skorzystaliśmy. Zanim przyszły mrozy udało nam się ulepić bałwana. Nam czyli Oli i mi bo Julka jest jeszcze za mała.
Mieliśmy plan - ulepić największego bałwana na świecie. Praca zapowiadała się ciężka i trudna...
Starsi tylko plątali się pod nogami i przeszkadzali...
Po skończonej robocie było co podziwiać!
Intruzów, którzy chcieli zburzyć nasze dzieło trzeba było przepędzać śnieżkami
Olka nadała ostateczny szlif
Nasz Bałwan był prawie gotowy
Nie! jednak nie był idealny więc musiałem go zburzyć!!
Za co oberwało mi się od Olki i musiałem uciekać!!
Trudno, trzeba było zacząć prace od nowa!
Jeszcze nos...
Kontrola wytrzymałości...
Poprawiam krzywy guzik...
Bałwan-Teletubiś gotowy!!
Pasują do siebie?
Byliśmy z siebie dumni!
Ach co to była za zabawa. Śnieg biały jak mleko, słońce jak w ciepłych krajach. Czego chcieć więcej?
Ok. Co ja będę tu ściemniać. Prawda o naszym bałwanie jest zupełnie inna. Ale umówmy się... o tym się nie mówi :)